Po udanym posiłku i bliższym poznaniu Tsuru, choć to ona bardziej poznała nowego towarzysza broni. Reiji wszedł do swojego domu. Stojąc w progu po prawej widział ladę, za którą była mała kuchnia, a po lewej sofę, kilka puf i stolik. Blondyn zamknął drzwi i podszedł do ściany naprzeciw niego. Rozejrzał się po pokoju jeszcze raz i dopiero zobaczył drugie drzwi obok wejściowych, zapewne do łazienki oraz telewizor, starszy od niego jak myślał, pod jednym z dwóch okrągłych okien. Ponownie odwrócił się w stronę ściany i przesunął lekko kolejne wejście. Tam ujrzał drugi pokój. Pod kolejnym okrągłym oknem po prawej stało łóżko. Tuż obok pod drugą ścianą była duża szafa z wąskim regalikiem, który był częściowo zakryty przez biurko przy ścianie naprzeciw okna. Nad biurkiem była półka i plakat z symbolem wioski piasku. Dom był strasznie zakurzony. Namikaze westchnął głęboko i wyszedł z pokoju. Natychmiast swoje kroki skierował do potencjalnej łazienki. Tam, tak jak się spodziewał zobaczył prysznic, toaletę, umywalkę, pralkę i dwie szafki. Otworzył szafkę pod kranem, ale nic w niej nie znalazł. Położył otwartą dłoń na twarzy i przeklął w myślach swoją głupotę. Wrócił do sypialni i wyrzucił z kieszeni wszystkie zwoje jakie miał. Przejrzał je szybko i znalazł swój skórzany portfel. Ze swoją wierną żabką musiał się niestety pożegnać, ponieważ została zniszczona przez Jiraiyę. Gdy w jednej z wiosek po pijaku chciał ukraść pieniądze, podopiecznemu, na zabawę w domu uciech. Dobrze, że chociaż następnego dnia kupił mu nowy portfel. Nastolatek schował go do kieszeni i ruszył do sklepu. Najbliższy okazał się być dwa bloki dalej. Wszedł do zatłoczonego dyskontu i od razu skoczył w półki z chemią. Wziął wszystko czego potrzebował, nawet miotłę i mopa, których nie używał od kiedy nauczył się technik wiatru i wody. Niestety to, że wziął wszystkie zakupy w ekspresowym tempie, nie oznacza, że w podobnym tempie też je kupi. W dłuugiej kolejce odczekał ile musiał i wrócił do domu.
Wysprzątał cały dom, oczywiście nie korzystając z nowej miotły. Do lodówki, w kuchni włożył prowiant ze zwojów i jeszcze parę rzeczy, które zgarnął w sklepie stojąc w kolejce. Jeszcze raz wrócił do sypialni i na półce nad biurkiem postawił dwie ramki ze zdjęciami. W jednej było zdjęcie jego dziadków ze strony ojca, a w drugiej było zdjęcie dziadków od strony mamy i jeszcze dwa z jego przyjaciółmi poznanymi w podróży. Reiji chwycił za pojedynczą ramkę i wlał w nią trochę swojej chakry, po tym zamiast dziadków pojawiły się twarze jego rodziców Minato i Kushiny. Odstawił ramkę na miejsce, wiedział że po kilku minutach znowu będą tam jego dziadkowie. Chłopak wziął się za resztę ogarniania, to jest włożył swoje ciuchy do szafy, a liczne zwoje i książki postawił na półkach regaliku. Potem wrócił do salonu, zahaczając o lodówkę w kuchni i z zimnym napojem usiadł na sofie. Upił łyk herbaty i włączył telewizor. W którym nadawali lokalne wiadomości i jakieś stare powtórki seriali. Wkurzony nastolatek wyłączył odbiornik i rzucił pilotem o stolik. Zaczął zastanawiać się nad swoim życiem i nową tożsamością, przez krótką chwilę jego myśli zboczyły na nową koleżankę. Chciał wrócić do swojej ukochanej Konohy, ale podobała mu się też Tsuru. Zaśmiał się na głos i mruknął:
-No proszę. Jestem tu nie cały dzień, a już się głupi zakochuje.
Po kilku godzinach, gdy za oknem zrobiło się ciemno, jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Namikaze nie mając wyboru wpuścił gościa, którym okazał się być Gaara. Rudzielec usiadł na jednej z puf.
-Widzę, że już się rozgościłeś. -zauważył Kazekage.
-Taa... chcesz coś do picia? -spytał Blondyn z kuchni.
-Masz zimną herbatę?
-Wyobraź sobie, że sporo. -nastolatek chwycił za jedną z wielu puszek i wrócił do pokoju.
-Dzięki. -mruknął kolega odbierając swój napój. -I jak sobie to wszystko wyobrażasz?
-Nie wiem, myślałem nad tym trochę. -odpowiedział. -Na razie muszę zostać chociaż chuuninem, przecież na misję rangi co najmniej B, genina nie puścisz.
-No racja. -mruknął przyjaciel. -Ale co? Teraz masz zamiar siedzieć i nic nie robić? -dopytywał.
-Nie oczywiście, że nie. -zaprzeczył Reiji -Mam kilku przyjaciół w różnych wioskach. Popatrzą, popytają i dadzą mi znać.
-Jesteś pewien, że Ci uwierzą?
-Tak, na pewno. Widzieli nas razem, nie uwierzą, że mógłbym zabić swojego wujka.
-A wiedzą o...
-O nim. -dokończył chłopak, kładąc rękę na brzuchu. -Nie, nic nie wiedzą.
-Czyli nie pomyślą, że to jego sprawka?
-Na pewno nie. Ach... właśnie coś sobie uświadomiłem.
-Co takiego?
-Suna dziś rano stała się silniejsza od Konohy, ma aż dwóch jinchuuriki.
-Hmm... Racja. -Gaara razem z kolegą upili łyk herbaty. Reiji spojrzał bezwiednie za swoją puszkę i spytał:
-Nie masz ochoty na coś mocniejszego? -wstał i poszedł do kuchni. Gdy wrócił miał w rękach dwie zimne butelki sake.
-Skąd to masz? -Zdziwił się pustynny.
-To są jeszcze zapasy wujka. -wyjaśnił blondyn.
Od tego momentu wieczór mijał już znacznie szybciej. Po kilku kieliszkach okazało się, że Namikaze ma mocniejszą głowę od przyjaciela. W końcu, gdy całe zapasy, w liczbie pięciu butelek sake, się skończyły, piąty był zalany, jak to się mówi, w trupa. Niebieskooki, mając jeszcze trochę "trzeźwego" umysłu, położył go spać na sofie, dał mu koc i miskę. Po czym sam poszedł spać do swojego pokoju.
Rankiem, gdy słońce ledwie dawało o sobie znać, gospodarza obudziło natarczywe dobijanie się do drzwi. Lekko mówiąc wkurzony chłopak wstał z zamiarem zabicia natrętnego osobnika, którym to okazał się być Kankurou.
-Naruto! To ty? -krzyknął zdziwiony.
-Nie i nie mam pojęcia o kim mówisz. Zdaje się, że jesteś bratem tego gościa. -Namikaze wskazał na chrapiącego przywódcę, wpuszczając nowego gościa.
-Jak to nie jesteś Naruto? -dalej dziwił się ciemnowłosy.
-Przymkniesz się chociaż na chwilę Kanki? -wkurzył się jeszcze bardziej Reiji.
-Tak, to ja Naruto, ale nie nazywaj mnie tak. Nie zabiłem Jiraiyi i nie wiem kto to zrobił. Tak czy inaczej teraz jestem Namikaze Reiji shinobi wioski piasku. Kapiszi? -wytłumaczył, czy raczej wywarczał nastolatek.
-W porządku, rozumiem Na...
-Reiji.
-Jasne. Reiji. Co tu się działo? -spytał lalkarz rozglądając się dokoła.
-Nie widać, popiliśmy sobie wczoraj. Swoją drogą twój brat ma strasznie słabą głowę do alkoholu, niemal odpadł po drugiej butelce.
-To i tak już coś! Na pierwszej imprezie odpadł po nie całej pierwszej. No nic, wezmę go do domu. Temari go zabije jak się dowie. Trzymaj się N... Reiji. -Kankurou wziął brata na barana i poszedł do swojego domu. Zaś skacowany Namikaze zamknął za nimi drzwi poszedł dalej spać.
O kur... kurczaki opo jest zarąbiste czekam na kolejny rozdziałek ;D
OdpowiedzUsuńCześć! Opowiadanie zaczyna się naprawdę bardzo fajnie. Dobry pomysł z tym, żeby Naruto zakochał się już na samym początku, chociaż ciekawi mnie, czy jego miłość zostanie odwzajemniona xD. Ciekawe kto zabił Jiraiye. Jak dodasz nowy rozdział to powiadom mnie na shpie ok?
OdpowiedzUsuńWalder
Kiedy następny rozdział? czekam i czekam i doczekać się nie mogę.
OdpowiedzUsuń