Muzyka

spis treści

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 5

Był pochmurny ranek, choć pewne było, że nie spadnie ulewny deszcz. Ludzie, zapewne nie z własnej woli, szli wolnym i zaspanym tempem do pracy czy szkoły. W strażnicy przy bramie wioski spał strażnik, podczas gdy jego kolega stał tuż obok zapatrzony w lekturę. Na dachu budki siedział zaś młody blondyn, który czekał na swojego niechcianego mistrza. Była już godzina ósma, a umawiali się na szóstą. Lekko poirytowany chłopak zeskoczył z chatki i powoli ruszył w stronę domu Bakiego. Na szczęście obaj spotkali się w połowie drogi.

-Spóźniłeś się. -Warknął Reiji
.-Straszne -odpyskował mężczyzna. -Masz jeszcze jakiś problem? Nie? To idziemy, musimy być na miejscu po jutrze.-Ja tam będę, nie wiem tylko czy ty dasz radę. -Przechwalał się chłopak.
-Sugerujesz wyścig? Dla mnie świetnie.
-Zaczynamy.... TERAZ! -Krzyknął Namikaze i wybiegł z wioski, a tuż za nim wściekły jounin.

Przez pustynię przebiegli niemal wspólnie. Jednak gdy wbiegli do lasu przy wiosce Takumi, która jest pomiędzy krajem Ognia i krajem Wiatru, ruszyli innymi ścieżkami. Podczas gdy gennin biegł w głębi lasu z dala od granic wioski. Jounin biegł krótszą drogą niedaleko granic wioski. Była to droga groźna dla shinobi Piasku. Ponieważ podczas wojen mieszkańcy tej malutkiej osady bardzo ucierpieli z rąk Suny, nawet po długim czasie, po ostatniej wojnie, nie tolerują obecności wroga. Nie bacząc na to Baki biegł dalej swoją drogą. Niestety, jak można było się spodziewać, mieszkań zauważyli niechcianego gościa. Dlatego też wysłali przeciw niemu czterech swoich wojaków.

-Ani się waż zbliżać do naszej wioski -wykrzyknął najwyższy z mężczyzn, do nieproszonego gościa.
-Wojna już dawno się skończyła, wieśniaki -prychnął Baki.
-A wy wciąż tacy aroganccy -warknął jasnowłosy włościanin. -Wy głupie dzieciaki piaskownicy, nigdy się nie zmienicie.
-Skądś znam ten głos -pomyślał ciemnooki shinobi.
-Wyglądasz na zaskoczonego Baka -zaśmiał się kolejny mężczyzna. -Już nie poznaje dawnych przyjaciół. Zapchlony podnóżek kazekage.
-Wy... jesteście Yuta, Koichi? Zbiegli ninja piasku. -przypomniał sobie Baki. -A więc podli zdrajcy podają się za rzemieślników. Żałosne -odpyskował.
-A zatem to my jesteśmy ci źli -warknął jasnowłosy o imieniu Koichi.
-A gdzie była ta zasrana wioska, gdzie ty byłeś, gdy my cierpieliśmy na polu bitwy! -Wykrzyczał Yuta.
-Była wojna, ludzie umierali nam w ramionach, Kazekage....
-KAZEKAGE! Ta łajza, razem z mendą hokage, ukartowali tą wojnę! A ty masz czelność jeszcze go bronić!
-YUTA! Uspokój się, nie ma sensu się nad tym teraz rozprawiać- zestrofował go towarzysz.
-Masz rację Suien, lepiej skopmy mu dupę -odpowiedział Koichi.
-Niech pożałuje ,że kiedykolwiek się tu zbliżył -mówił dalej Yuta. W tym czasie po cichu i zza pleców piaskowego ninja podkradał się ostatni z nieprzyjaciół, który szybkim ruchem go unieruchomił.
-Świetna robota Sabiru! -Ucieszył się Yuta, używając techniki cielesnego więzienia, która dzięki niciom chakry zatrzymała na stałe przeciwnika. Podobnie postąpił Koichi z pomocą techniki chakralnego więzienia, która uniemożliwiła oponentowi korzystanie z zasobów energii.
-Sabiru, Suien, główni stratedzy trzeciego Hokage -wypowiedział na głos Baki.
-Byli -uściślił niebiesko włosy Sabiru.
-Chodź ta wiedza na niewiele ci się zda -powiedział Suien tworząc z ręki wodny miecz. -Ponieważ już nie żyjesz. -Najwyższy z wrogów skierował miecz prosto w serce shinobi Suny.

Gdy tylko Reiji odciął się od niewygodnego towarzysza, biegł swoją drogą, co jakiś czas unikając mieszkańców, wrogiej zarówno Sunie jak i Konosze, wioski. Gdy tylko zauważył, że słońce powoli się chowa za horyzont, postanowił rozbić obóz. W tym celu nazbierał chrustu na ognisko, by przygotować swój ramen w kubku. Po skończonym posiłku, chcąc udać się w objęcia morfeusza, po raz ostatni sprawdził gdzie jest Baki.-cholera -zaklął cicho pod nosem, nigdzie nie wyczuwając jego chakry. Nie mając większego wyboru, chłopak ruszył na plac przy którym ostatnio go czuł. Tak jak myślał, tam znalazł swojego przełożonego, którego w ostatniej chwili ochronił przed śmiertelnym ciosem.

-Zdaje się, że chcieliście zabić mojego mistrza -mruknął groźnie.
-Haha... przybiega taki szczyl na pole bitwy i myśli, że wszystkie rozumy pozjadał -roześmiał się Sabiru.
-Lepiej wracaj szczeniaku do swojej piaskownicy -kontynuował Suien. Ale widząc, że ten nie zamierza skorzystać z rady, zaatakował go.
-I tylko na tyle cię stać Suien? -blondyn sparował lekko, ręką atak.
-Brawo znasz moje imię. I co z tego? -Brunet napierał dalej na wroga, podczas gdy jego kompani szykowali się do zasadzki, którą pokonali poprzednika. Namikaze stale kontrował atak pozwalając się zbliżyć napastnikom. A gdy ci byli już dostatecznie blisko, ustawił się w lekkim rozkroku, skupił chakrę w palcach, by utworzyła ona dziesięć małych noży, i zaczął szybko się obracać. To sprawiło, że wokół niego powstała spirala ostrzy, która poważnie zraniła nieprzyjaciół. W tym czasie uwolniony jounin wysłał wiadomość do najbliższego patrolu ANBU, by zabrali zbiegów.

-Dlaczego mi pomogłeś? -Zapytał ciemnooki shinobi.-

Czy tego chcemy, czy nie jesteśmy teraz w tej samej drużynie -odpowiedział blondyn. -A ja nie porzucam drużyny.
-Chcesz dalej się ścigać?-
Nie bardzo, już mi przeszło.
-To dobrze, bo mi też. Trzeba znaleźć jakiś plac na obóz.
-Chcesz iść do mnie? -Zaproponował nastolatek, po kiwnięciu kapitana, ruszył do obozu.
-Ta ostatnia technika? Co to było? -Zainteresował się, w trakcie marszu Baki.
-To nazywa się Uzumaki setsudan, wymyślona na podstawie technik klanu hyuuga.
-Czyli zerżnąłeś to od Hyuugów -skomentował.
-… -Gennin otworzył usta, by powiedzieć: W sumie masz racje.
-Daleko masz do tego obozu?
-To już za tymi drzewami. Chcesz coś zjeść?
-Nie, zjem rano -odpowiedział zaskoczony mężczyzna. -Słuchaj, tylko nie myśl, że nagle pozwolę Ci spotykać się z moją siostrzyczką -warknął.
-Wcale Ci się nie podlizuję -powiedział chłopak -a z twoją siostrą tylko się przyjaźnię. 
-Oby -pogroził ciemnooki. -Idź spać ja stanę na straży.
-Nie ma takiej potrzeby. Możesz o tym nie wiedzieć, ale Konoha ma tu swoje pułapki i w zasadzie już tu nie zaglądają. Pewnie nie pamiętają co tu wymyślili, no i ja dodałem jeszcze parę swoich. Nikt tu nie wejdzie -poinformował Reiji
.-W takim razie idziemy spać i ruszamy wczesnym rankiem. -Odpowiedział shinobi i położył się na przygotowanym przez siebie posłaniu. Czuł się tylko trochę uspokojony, dlatego całą noc przespał czujnie pilnując okolicy.

Tak jak uzgodnili, wymaszerowali , gdy tylko nastał świt. Na szczęście w trakcie tej części podróży nie napotkali żadnych większych kłopotów. Ponieważ wieczorem byli niemal, że u bram wioski Liścia, postanowili, że nie będą robić postoju tylko pójdą dalej. W ten sposób na miejscu byli już nad ranem. Oboje zameldowali się w strażnicy i udali się do biura Hokage. 

-Witaj Hokage-sama -przywitał się starszy.
-Witajcie Baki i ty… -Tsunade zacięła się i spojrzała w dokumenty -Reiji. W twoich dokumentach jesteś wpisany jako syn Namikaze Rei. Muszę przyznać, że wyglądasz łudząco podobnie do swojego dalekiego kuzyna, Naruto. Znasz go może?
-Hokage-sama raczy mówić o tym poszukiwanym chłopaku? -Zapytał Rei -nie miałem tej przyjemności go spotkać
.-No cóż nie mam teraz czasu na rozmawianie o tym. Shizune was odprowadzi do waszej kwatery, a po południu Reiji zgłosisz się tutaj po wytyczne egzaminu. -Powiedziała szybko piąta. A gdy tylko skończyła mówić do pokoju weszła jej sekretarka Shizune, która odprowadziła przybyszów. W Tym czasie przywódczyni wezwała dowódcę ANBU, by ten pilnował podejrzanego Namikaze.

Około dwunastej do salonu kwatery piasku weszła Temari.

-Baki-sensei podobno jest tu jakiś nowy… -przerwała gdy ujrzała Reiji'ego.

-Ani słowa Temari, wyjaśnię to w drodze powrotnej -mruknął groźnie Namikaze. -Cześć Tema-chan! -Przywitał się głośno i radośnie.

-E… Cześć…eee -jąkała się dziewczyna.
-To ja Reiji -zasmucił się -nie pamiętasz mnie?
-E… Nie, oczywiście, że Cię pamiętam -poprawiła się. -Tylko jestem teraz taka zapracowana.
-Jak zwykle… Nie odpoczniesz nawet przez sekundkę Tema-chan.
-Ekhem… Zanim zapomnę -uspokoiła się. -Tsunade-sama kazała Ci się zgłosić do budynku hokage.
-W takim razie, to ja już pójdę. Pogadamy później Tema-chan. -Pożegnał się chłopak i wyszedł.

Na miejscu ustawiła się już spora grupka zdających.

-Uwaga wszyscy! -Krzyczał prowadzący. - Za chwilę wejdziecie do Sali, gdzie dostaniecie test pisemny, proszę wszystkich o ustawienie się w kolejce.
Tak jak kazano, grupa ustawiła się i w ślimaczym tempie odbierała numery sal i ław do których muszą się udać. Gdy Namikaze w końcu dotarł na swoje miejsce, na ławce zobaczył swój test, który miał tylko trzy pytania.

1 komentarz:

  1. Oo rozdział! Tak długo czekałam, aż się doczekałam :) Wyszło świetnie. Mam nadzieję, że już takiej dużej przerwy nie zafundujesz swoim czytelnikom ;)

    OdpowiedzUsuń